Pyrsk! Hań downiej jeździły u nas pekaesy do Jaworzynki na
Trzycatek. A w takim pekaesie byli dwie dźwierza: jedno z przodku, a drugie u zadka - czyli z tyłu. A przy obu
siedział konduktor i bilety sprzedawał albo sprawdzał.
Raz jedzie taki autobus, zatrzymuje się na Gojach i wsiada
do niego od przodka jakasikej paniczka z jakąsikej beskurcyją na plecach.
Konduktor zagląda, a ta beskurcyja to była koza. I mówi tej paniczce, że z kozą
na plecach jej nie wpuści. No to ona leci do tylnich drźwierzy i wrzeszczy: "Panoczku, weźcie mnie od
zadka, bo od przodka nie chcieli!"
No, ale potem to już ino jeden konduktor był w takim
pekaesie. Kiedysikej zaczyna sprzedawać i sprawdzać te bilety od przodka, a
narodu napchało się moc, więc on wrzeszczy do tych, co byli w tyle pekaesu:
"Czy wszyscy mają bilety w zadku?" "Ni, w rękach" - padła
odpowiedź.
(Stare kawały mową cieszyńską do publicznej wiadomości
podało dziecko-piernik znad Przykopy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz