wtorek, 29 lipca 2014

CO UCZYNIĆ, ABY DZIECIĘ DOBRZE SPAŁO

Należy sięgnąć do naszej polskiej tradycji i sporządzić mamkę, gdyż mamka to narodowy i ludowy sposób na spokojny sen naszych dzieci i wnuków. 
A więc tak - najpierw gotujemy mak. 
Potem ten wywar z cukrem mieszamy i w czystą szmatkę zawijamy. 
Po czym we własnej gębie przez dzień boży cyckamy i z rana dzieciątku do pyska wtykamy. 
Miły sen naszych pociech gwarantowany! Takoż zadowolenie i harmonia Ojców i Matek, jak i Dziadków, Piastunek i Opiekunek . 

niedziela, 27 lipca 2014

LIST KAROLA WOJTYŁY DO SYNA

Z listu Karola Wojtyły do syna, Jana Wojtyły (mojego dziadka). List z dnia 20 stycznia 1933 napisany na maszynie, na firmowym papierze Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu dotyczył starań o przyjęcie inżyniera Jana Wojtyły na stanowisko adjunkta w dobrach Arcyksięcia Habsburga, gdzie Karol Wojtyła pełnił funkcję oficjała:
"Pan Dyrektor Cyhan oświadczył gotowość na Twe przyjęcie, jednakowoż tylko w randze adjunkta i naturalnie z tymi prerogatywami, które z tą rangą związane, a więc w razie objęcia tej posady z oświadczeniem, że się zgadzasz na trzyletni celebat.
Trzeba się pogodzić z losem, bo na razie ważniejszy chleb niż żeniaczka!
O treści niniejszego listu, względnie o warunkach przyjęcia nie wolno Ci się przed nikim wygadać, a tym mniej przed Helką, istnieje bowiem przypuszczenie, że nie potrafisz o sprawach służbowych, względnie o takich, które nie są aktualne, a powinny do definitywnego rozstrzygnięcia zatrzymane być u siebie, a tym mniej przed kobietami roztrząsane, trzymać język za zębami, co jest koniecznym u urzędnika arcyksiążęcego"
Celibat został skrócony, jako że przyjęty do pracy w charakterze adjunkta inżynier Jan Wojtyła w dniu 19 stycznia 1935 roku skierował do Dyrekcji Dóbr Żywieckich pismo treści następującej:
"Niniejszym donoszę, że w dniu 27 listopada 1934 r. urodziła mi się córka, która na Chrzcie Św. otrzymała imię Ewa Jadwiga. Powyższe doniesienie przedkłada się w drodze urzędowej."
To była moja Mama.

niedziela, 13 lipca 2014

Z DZIENNIKA STAREGO PIERDOŁY

Wczoraj miałem okazję towarzysko-rodzinną (to znaczy córka z zięciem i wnuczką na wizycie), w związku z czym chciałem nabyć ciasto do herbaty względnie kawy. Jest początek lipca, a więc: rabarbar na kruchym cieście albo placek z czereśniami czy też kołacz z borówkami - w najgorszym razie drożdżowe ciasto z truskawkami. Obleciałem z dziesięć cukierni - i co? I nie było nic z rabarbarem, borówkami, truskawkami ani czereśniami. Same jakieś serniki, makowce, napełnione tłustym kremem torty - jakby natura nie obdarzyła nas darami lata. W związku z czym gości podjąłem bobem - ten na szczęście jeszcze jest.

środa, 9 lipca 2014