czwartek, 29 października 2020

BEZIMIENNY DEMON DOMOWEGO OGNISKA

 Każdy może sobie wyhodować domowego i pożytecznego ducha. Wystarczy wziąć jajko od czarnej kwoki i czarnego koguta, a potem przez dziewięć dni i nocy trzymać je pod lewą pachą. Przez cały ten czas nie wolno się myć. Z tego jajka wykluje się malutki czart, demon domowego ogniska. Nie wolno nadać mu imienia, bo wtedy ów zniknie i nie będzie z  niego żadnego pożytku.  Niewiarygodnie zdolne stworzenie - wszystkiego potrafi się w mig nauczyć! Ale trzeba o niego dbać: podzielić się z nim okruszyną każdego jedzenia i kroplą każdego picia. Pod  żadnym pozorem nie można na niego krzyczeć ani przy nim kląć - bo wtedy okrutnie się zezłości i dmuchnie w twarz ogniem. Dobrze wychowany duch to szczęście w domu, gdyż wszystko potrafi zaczarować i odczarować, a także pomaga wygrać w karty albo na loterii. 

Wiesław Hołdys


wtorek, 27 października 2020

BEZWZGLĘDNOŚĆ LICZB

 Ten wpis jest - przyznaję - trochę prowokacyjny, ale sztuka myślenia polega także na poddawaniu w wątpliwość ogólnie obowiązujących poglądów.

Będzie o liczbach, a liczby to najbardziej bezwzględna rzecz we wszechświecie. Otóż w dniu 14 marca 2020, kiedy wprowadzano daleko idące ograniczenia w związku z koronawirusem w Polsce odnotowano 36 zakażeń covid-19, a zmarły 3 zakażone osoby (nie podawano wtedy, czy wszystkie miały tzw. choroby współistniejące, czy też nie).  Łącznie mieliśmy w Polsce 125 osób zakażonych koronawirusem. Po dwóch miesiącach, kiedy zaczęto stopniowo wycofywać się z tych ograniczeń, czyli np. w dniu 18 maja (wtedy chyba otwarto restauracje, bary, kawiarnie etc.) covidem zakaziło się 356 osób, a zmarło 11 osób (również nie podano ile miało tzw. choroby współistniejące).  

Wzrost do 320 przypadków dziennie - przypominam, że w tym czasie obowiązywał prawie pełny lockdown, a granice były zamknięte. W tym dniu w Polsce odnotowano łącznie 18 885 zakażeń od początku epidemii. Co prawda premier twierdził, że dzięki obostrzeniom w tym czasie uratowano życie 20 tysiącom Polaków, ale nie był łaskaw poinformować skąd wziął takie dane. A może uratowano życie 200 tysiącom?  A może 20?

czwartek, 15 października 2020

STROICIEL W DZIECIĘCYM SADZIE

Oglądam sobie rosyjski serial z 2005 roku wg "Mistrza i Małgorzaty" (moim zdaniem całkiem niezły, przede wszystkim w większości znakomity aktorsko, a Oleg Basiłaszwili w roli Wolanda to.. nawet nie umiem opisać), oglądam i zgrzytam zębami czytając polskie napisy, aż w końcu zawyłem! Otóż Mistrz mówi, że wynajął dwa pokoje od - w oryginale: "строительa". Każdy, kto choć w minimalnym stopniu zetknął się z językiem rosyjskim, wie co słowo to znaczy - Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski, autorzy kongenialnego polskiego przekładu oddają to jako "przedsiębiorca budowlany". A w napisach czytam, że wynajęto od "stroiciela". Tak, tak jest po polsku napisane: "stroiciela"! Autorem tego przekładu jest Grzegorz Pieńkowski.

Do tej pory ulubioną perłą przekładów z rosyjskiego było to, jak Łukasz Drewniak napisał, że Sznur (taki znakomity rosyjski poeta i muzyk) w dzieciństwie uczęszczał do "dziecięcego sadu". Niewtajemniczonym wyjaśniam, że детский сад to po polsku przedszkole.