Ale o jednej, wyjątkowej przygodzie chcę opowiedzieć. Wsiadam do takiego busika, a kierowca - jak zwykle - ledwo wystartował, już łaps! za komórkę i zaczyna gadać. No to ja do niego, że nie wolno. On coś tam odburknął i dalej gada. No to tym razem ja łaps za smartfona! i zaczynam nagrywać tego mistrza kierownicy. Ale on to zauważył, odłożył komórkę i pyta: "Pan mnie nagrywa?". "Tak". On zatrzymuje pojazd i tonem prokuratora generalnego zwraca się do pasażerów: "Proszę państwa, będzie przerwa w podróży, musimy pojechać na policję, gdyż jeden z pasażerów - tu wskazuje na mnie - dokonał przestępstwa". "Na czym polega owo przestępstwo?" - pytam zaciekawiony. "Na nielegalnym nagrywaniu mojego wizerunku" - obwieścił kierowca. A w busiku grobowa cisza.
No nic - jedziemy dalej, mijamy jeden posterunek policji, potem drugi, a on się nie zatrzymuje. "Jedziemy na tę policję ? - zaczynam się niecierpliwić. "W ...ynie się, kurwa, policzymy - padła odpowiedź ze strony kierującego pojazdem.
W końcu dojechaliśmy, pasażerowie wysiedli, ja też chcę, a ów kierowca zastępuje mi drogę i mówi: "Pan nie wysiądzie, tylko pojedzie ze mną na policję". Oczyma wyobraźni widząc ustronne miejsce, gdzie ów typek mnie wywiezie, gdzie czekać na mnie będzie kilku jego kolesi z baseballami w rękach dzierżę w kieszeni moją komórkę zaczepno-obronną i mówię do niego "Proszę natychmiast mnie wypuścić, bo dzwonię na policję". Wypuścił - rzucając na pożegnanie: "I tak ch.ja mi zrobią!". Rzeczywiście, miał rację, bo nic mi się nie nagrało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz