środa, 16 października 2013

BOA DUPCZYCIEL


O dupczycielu będzie tylko trochę, głównie będzie o Kruczku.
"Ja Kruczek, ty Kruczek - poszczekajmy sobie obydwa" - powiedział jeden Kruczek do drugiego. Ten Kruczek, do którego skierowano owe słowa to Kruczek Władysław, działacz partyjny, kiedyś żywa zmora takich instytucji jak Biuro Polityczne, Szóstka Partyjna, Centralna Rada Związków Zawodowych oraz Front jedności Narodu.  Pamiętają o nim już tylko dzieje ruchu komunistycznego. A ten gadający Kruczek, to Kruczek Marian, rzeźbiarz, o którym wie i pamięta więcej ludzi - ale ciągle za mało, bo to jeden z najciekawszych rzeźbiarzy europejskich. Co najmniej klasy Giacomettiego. 


Poza Kruczkami są jeszcze złodzieje  słońca, pieski z grzebieniami, strzygi, Koziołki Matołki, zakrystianie, boa dupczyciele,  dziobaki, biedne konie, szare myszy, wypiórki, siwce, plaskacze oraz tępaki - stępaki. Stworzono je z tarki do jarzyn, trzonków widelców, łyżeczek, łańcuszków, nakrętek, wideł, koralików i guzików, małych słoników, grzebieni, resorów, kółek mechanizmu zegarowego i wielu innych rzeczy. Rozrywające ludzkie ciało szczypce chirurga bywają nosem muszkietera. Niezbędnymi  przedmiotami do aktu stworzenia są  szczotki do mycia butelek. Co jeden na ulicę wyrzucił, a inny podniósł  i w domu ugościł -  uświęca się. Znaleziska te łączą się  czasami w formy owadów - osiągających do 1 metra rozpiętości skrzydeł. Wszystko topi się w cemencie i układa w formie do pierników.    


Stefan Papp, autor pierwszej monografii Mariana Kruczka (polecam tę książkę, a także rysunki Stefana Pappa) wydanej w 1975 roku napisał: "Rzeźbiarzem jest w pewnym sensie każdy człowiek: żyjąc w świecie przedmiotów, nieustannie podejmuje decyzję, co do ich kształtu, proporcji, sytuacji i relacji". To prawda - tylko nie każdy człowiek jest Kruczkiem. Marianem, oczywiście, bo bycie Władysławem bywa dość łatwe - niezależnie od miejsca i czasu.


Kiedy będziecie przechodzić ulicą Stolarską w Krakowie możecie natknąć się na dużą, metalową formę, która zapewne skojarzy się wam z krową. To rzeźba Mariana  Kruczka, pozostałość po autorskiej galerii "Mała kochanica".   Galerii już nie ma, władze miasta Krakowa wolą sprowadzać za ciężką kasę cudzoziemskich hochsztaplerów, miast prezentować i promować twórców własnych. Choćby od trzydziestu lat  nie było ich chwilowo wśród żywych. A gdyby was poniosło do Mistrzejowic możecie tam zobaczyć "Zdobytą przestrzeń".
Na szczęście - są jeszcze takie osoby i są takie instytucje, które o Marianie Kruczku nie zapomniały. Prezentowane zdjęcia pochodzą z wystawy, która odbyła się  jesienią 2009 roku w Nowohuckim Centrum Kultury i której komisarzem była Joanna Gościej - Lewińska.  Załączone zdjęcia pochodzą z właśnie tej wystawy.



I wyjaśnienie na koniec - tytuł niniejszego postu to nazwa jest z rzeźb Mariana Kruczka. Ukradłem ten tytuł, żeby cię zwabić, czytelniku. Ale  w zbożnym celu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz