Głupie, przypadkowe i nic nie znaczące zdarzenie: znajdujesz
porzuconą, starą grzechotkę, nikomu niepotrzebną, ale mająca siłę rażenia
podobną do magdalenki z Prousta. Bo kiedy ją podniesiesz, okazuje sie ona być ukochaną,
nową zabawką należącą do posuniętego w latach pana, który jest szachowym
laufrem i ma do tego jeszcze brata bliźniaka. Zostajesz wplątany w grę,
zaczynasz jako pionek, przypadek przerzuca cię z czarnego na białe pole: do
pociągu, nad jezioro, do tanecznej sali. Przez całą drogę prześladuje cię kobieta
o dwóch twarzach: białej i czarnej, a na dodatek nie wiedzieć czemu za ścianą ktoś łomocze na perkusji i posuwa na basie. W
końcu wydajesz bankiet na własną cześć, bo właśnie zostałeś królową. Albo
hetmanem. Dopuszczasz się impertynencji, bo chcesz nożem pokroić deser w
postaci trzydziestoletniego mężczyzny. Nie wypada, grzechotka to kotka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz