poniedziałek, 30 września 2013

JEZINKI CZYLI PEDAGOGIKA STRACHU




Obcięcie palców nożycami krawieckimi, upieczenie na rożnie, pożarcie przez ryby - ludojady, zrzucenie z urwiska, odgryzienie nogi przez psa,  wyłupienie oczu, połknięcie przez wilka, , spalenie żywcem, zagłodzenie na śmierć, posiekanie przez wiatrak, utopienie w studni. Czy to wykaz tortur i sposobów zadawania śmierci w nieodległym przecież średniowieczu lub baroku?
Ależ skądże:  to wykaz konsekwencji nieposłuszeństwa jakie poniosą niegrzeczne dzieci, jeśli nie będą słuchać starszych. Pochodzi on z dziewiętnastowiecznej  literatury  dydaktyczno - wychowawczej kierowanej do najmłodszego czytelnika.
Różne są źródła tej pedagogiki strachu. Jednym jest spisywana i przetwarzana przez romantycznych pisarzy opowieść ludowa przekazywana ustnie. Jednym z takich pisarzy jest Czech, Karel Jaromír Erben, prawie zupełnie nie znany w Polsce. Dlatego pozwoliłem sobie przełożyć fragment jego opowieści o Jezinkach. Pierwszą część zaraz przeczytacie, a d drugiej części tej opowieści (jeszcze nie przetłumaczonej) Jezinki zajmują się kolekcjonowaniem wyłupionych wcześniej oczu.
W Czechach opowieść o Jezinkach jest bardzo znana, tak jak powszechne jest powiedzenie "Nikt nie wie, jak wygląda Jezinka". Co można także zrozumieć, że każda kobieta może być Jezinką. Kto wie?


Karel Jaromír Erben

JEZINKI

Był sobie raz jeden jeleń, co miał złote rogi i mieszkał w domku pod lasem razem z małym chłopczykiem, którego nazwał Smoliczkiem. Każdego dnia chodził na pastwisko, a gdy opuszczał dom, ostrzegał chłopczyka: "Gdyby ktoś przyszedł, nie otwieraj nikomu". "Przecież ja nikogo nie wpuszczę!" - mówił Smoliczek.
Pewnego dnia poszedł jeleń na pastwisko, a chłopczyk został w domu sam. "Puk! Puk! Puk!" - zastukał ktoś do drzwi. "Kto tam?" - zapytał Smoliczek.
"Och, zimno, zimniutko" - odezwały się z zewnątrz jakieś głosiki.
"Chłopczyku, Smoliczku,
Wpuść nas do domeczku
Tylko się ogrzejemy
I sobie pójdziemy"
"Nie wolno mi nikogo wpuszczać do środka" - rzekł chłopczyk i nie otworzył drzwi.
"Dobrze zrobiłeś" - pochwalił go za to jeleń. „Były to Jezinki, gdybyś im otworzył, to by cię zabrały.”
Następnego dnia, jak tylko jeleń wyszedł, znów ktoś zapukał do drzwi.
"Och, zimno, zimniutko" - odezwały się z zewnątrz jakieś głosiki.
"Chłopczyku, Smoliczku,
Wpuść nas do domeczku
Tylko się ogrzejemy
I sobie pójdziemy,
Och zimno, zimniutko, zimno!"
"Biedactwa! Jak się tam na polu trzęsą z zimna!" - rzekł Smoliczek - "Może nie są aż takie złe? Otworzę im trochę, aby się ogrzały, tylko troszeczkę, aby sobie dwa paluszki wetknęły"
Chłopczyk otworzył drzwi, a Jezinki wetknęły najpierw swoje paluszki, potem zaraz całe ręce -  i już były wszystkie trzy w izbie. Miłego Smoliczka z domku zabrały i do lasu z nim uciekły.
„Ojej, ojej!” – płakał chłopczyk i wspominając jelenia, wołał:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Na szczęście, jeleń pasł się niedaleko i jak tylko usłyszał Smoliczka: patataj, patataj, przez góry, przez doliny – już był na miejscu. Jezinki, jak tylko zobaczyły złote rogi – uciekły.  
„Czy nie mówiłem ci, abyś nikogo nie wpuszczał?” – ostrzegał go jeleń – „Jak Jezinki porwą cię po raz drugi – nie wołaj mnie na pomoc!”
Po pewnym czasie, gdy chłopczyk był sam w domu, przyszły znowu Jezinki i zapukały do drzwi: "Chłopczyku, Smoliczku, wpuść nas do domeczku”.
„O, przecież ja was znam! – rzekł chłopczyk - Nie otworzę – chcecie mnie znowu zabrać”.
„Chłopczyku, Smoliczku, ty się nic nie bój, nic ci nie zrobimy, ale zimno! zimno! chcielibyśmy się ogrzać, jak się ogrzejemy, to sobie pójdziemy”.
I tak długo go prosily, prosily i płakały, aż go uprosiły, chłopczyk im otworzył, a Jezinki hop! do izby, Smoliczka porwały i do lasu zabrały.
„Ojej, ojej, czemu nie posłuchałem rad Złotorogiego jelenia!”  – narzekał Smoliczek i znów zaczął wołać:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś,
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Wszak darmo wołał – jeleń go nie usłyszał. A Jezinki zaniosły chłopczyka do domu, zamknęły go w chlewiku i dobrze go karmiły, aby przytył – chciały go potem upiec. A kiedy już pomyślały, że jest wystarczająco tłusty, przyszły do niego:
"Chłopczyku, Smoliczku,
Pokaż nam swą rączkę
I wystaw z chlewika
Tylko paluszek mały”
Chłopczyk wystawił z chlewika mały palec - a Jezinki paluszek ucięły, aż krew pociekła.
„Już jest wystarczająco wykarmiony!” – powiedziały, zabrały z klatki, wsadziły do brytfanny i niosły do pieca. Smoliczek płakał i prosił – ale na darmo. I wspomniał złotorogiego jelenia wołając:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś,
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Patataj, patataj, przez`góry, przez doliny – jeleń już jest, zabrał Smoliczka na swe złote rogi i zaniósł do chatki.
Potem już chłopczyk  zawsze słuchał jelenia i nigdy nikomu nie otwierał, a Jezinki już także więcej nie przyszły.

Z  języka czeskiego przełożył Wiesław Hołdys
Zamieszczone zdjęcie Sylwii Domin pochodzi w inscenizacji opowiadania o Jezinkach będącej częścią spektaklu "Opowieści początku" zrealizowanego przez Teatr Mumerus we współpracy z VOS Herecka z Pragi oraz Teatrem Kontra z Nowej Wsi Spiskiej. 
Kliknij Film o Jezinkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz