Wiesław Hołdys
O
Pawle Symplicjanie
Teatr Mumerus: "Manelle". Fot.: Wiesław Hołdys
" Jeśli
dzwon źle wybija, gańba zegarowi"
Paweł Symplicjan
O Pawle Symplicjanie wiadomo tyle, że żył w latach
1577 - 1646, urodził się w Przasnyszu, przebywał w Krakowie, a zmarł w Pułtusku.
Choć i to niepewne, bo nazwisko "Symplicjan" wygląda na pseudonim od łacińskiego "simpl"
czyli "po prostu". Wiemy też, że był jezuitą i spowiednikiem
zakonnic. I pisał: "Szafarnia
obroków duchownych" , "Manelle
Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego", "O
dobrej i szczęśliwej śmierci", "Perła droga, to jest Żywot chrześcijański", " Środki zbawienne do życia pobożnego i wiersz
o różnicy życia światowego", "Wizerunek człowieka umierającego".
Współcześnie znany jest (bo transkrypowany na
współczesny zapis) wiersz Symplicjana o pewnym człowieku, który z pobożności
patrzył na człowiecze kości, i tak się
wpatrywał, że i one odezwały sie ku niemu, a dokładnie głowa trupa, która po
opisaniu wszystkich etapów rozkładu ("spróchniał mózg, oczy wygniły")
z pewną dumą opowiada o swym gniciu: "By
mię był widział, gdym gniła,/ Jakimemci smrodem była. / Bo nie masz nic tak
brzydkiego /Nad smród ścirwu człowieczego". Barokowa fascynacja śmiercią i
rozkładem w czystej postaci, do tego niezwykła obrazowość oddziałująca na
wyobraźnię czytelnika i prowokująca do barokowo niepokojących pytań: skąd ów pobożniś wziął trupa - wykopał? W
wierszu tym ziemia, przedstawiana na ogół jako boży dar karmiący ludzi pokazana
jest jako potwór pożerający człowieka ("Łakomie-ć ziemia pożyra/
Człowieka, który umiéra"). Jeszcze dalej w obrazowaniu człowieka jako ścierwu posunął inny barokowy poeta, arcykatolik
Wespazjan Kochowski: "W miękkich się Betach("pościeli" - przyp.
WH)/ Ścierw rozpościera". A ten
ścierw, który się w piernatach rozpościera to Bóg, chwilowo w postaci ludzkiej,
czyli Chrystus. Taki jest polski barok: pełen sprzeczności, dynamiczny, pokorny
i bluźnierczy jednocześnie, a - przede wszystkim - fascynujący.
Nazwiska Symplicjana próżno szukać w podręcznikach
historii literatury. Nie istnieje nawet w fundamentalnym "Baroku"
prof. Czesława Hernasa wydanym przez Instytut Badań Literackich Polskiej
Akademii Nauk. Nie ma też (poza dwoma wyjątkami) wierszy Symplicjana w
antologiach poezji. Za to istnieje w internecie pełna kolekcja zeskanowanych
oryginałów dzieł Symplicjana publikowanych w XVII wieku zamieszczona na portalu
"Polona". Oryginałów, a więc złożonych zazwyczaj oryginalną czcionką,
miejscami przypominającą tzw. "szwabachę". I przeszła mi przez mózg
myśl bezczelna - czyżby prawie nikt przez z górą czterysta lat tych dzieł nie
czytał, nie publikował, nie opracowywał, nie pisał na ich temat dysertacji
doktorskich i habilitacyjnych? Najpierw zacząłem je czytać, a potem - dzięki
stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przełożyłem je na
współczesny zapis. Oczywiście, nie wszystkie, ksiądz Symplicjan był niezwykle
płodny literacko, jego dorobek liczy kilka tysięcy stron.
Szczególnie zainteresował mnie tom "Manelle
Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego", będący w
większości zbiorem wierszowanych porad dotyczących tego, co myśleć podczas
codziennych czynności opatrzony podtytułem "Straż samego siebie". Ksiądz Paweł Symplicjan był jezuitą,
zafascynowanym zapewne "Ćwiczeniami duchownymi" autorstwa założyciela
zakonu jezuitów, Ignacego Loyoli. W gruncie rzeczy tytuły obu dzieł, Loyoli i
Symplicjana są analogiczne, z tym, że
słowo "ćwiczenia" ksiądz Paweł zastąpił słowem
"manelle". Próbowałem dociec,
co to takiego są owe "manelle" i tu spotkała mnie przygoda godna
barokowej złudy i nietrwałości świata. Otóż
w wyszukiwarce internetowej znalazłem
jakiegoś "Manella" czy "Manellego" - żyjącego w XVI wieku
włoskiego pisarza, którego dziełami zainspirował się zapewne nasz ksiądz Paweł
i stąd tytuł "Mannele". Pełen wiary w trwałość internetu nie
zapisałem ani strony, ani linku do niej. A przecież - skoro zajmowałem się
barokiem - trzeba było mieć na uwadze, że świat to złuda i nietrwałość: kiedy
wróciłem do poszukiwań owego siedemnastowiecznego Manella, Manellego, Manello,
Manelli czy jakoś tam - on z internetu po prostu zniknął. To znaczy pojawiali
się dwudziestowieczni święci, piłkarze, modelki
o podobnych nazwiskach - ale szesnastowiecznego Włocha nie było.
"Barok. Ich życie było trudne i monotonne.
Chodzili za pługiem, siali, żęli kosili, i tak od rana do nocy. Tylko w
niedzielę, kiedy poszli do kościoła, nagle wszystko się zmieniało. Z szarości
wkraczali w biel i złoto. Na kapitelach falujących kolumn, na ramach obrazów,
na cyborium w środku ołtarza. I jeszcze złoto, biel w górze, pod kopułą,
łączące się ze światłem i błękitem nieba. Patrzyli, a zarazem unosiła ich
muzyka organów.
Nie barok pałaców i kościelnych wież jest
najważniejszy, ale wnętrz kościelnych. Cóż za wspaniały wynalazek i nie można
się dziwić, że barok jezuicki rozszerzył się na wschód Europy (...).
"(Czesław Miłosz, Abecadło, Kraków 2001, Wyd. Literackie, s. 65).
Przestrzeń poezji Symplicjana jest przestrzenią
takiego właśnie kościoła: wyszukana (choć nie nazbyt) forma, ozdobniki,
paradoksy. Zapewne jego teksty były przeznaczone do czytania, choć i to sobie
można wyobrazić: ksiądz Paweł w barokowym kościele wygłasza kazanie słowami z
swoich wierszy: " Obaczże się już,
człowiecze, /Że cię śmierć do grobu wlecze,/A tak cię prędko zagniecie,/Jakoby
nie był na świecie. ".
Jezuicki paradygmat ćwiczeń duchowych jest dzieckiem
renesansowego dążenia do harmonii zwróconym do wewnątrz człowieka. I tak też
jest w poezji Symplicjana, z tym że występuje tu charakterystyczny dla baroku konflikt poznawczy: nieufność wobec
zmysłów, którymi poznajemy świat. "
Strzeż swych oczu by zawsze otworem nie stały/Aby na brode twoje głupie nie
patrzały/ Bo cokolwiek obacza już nie darmo będzie./ Zwolna myśl zła z rozruchem
serce twe posiędzie". Koncept człowieka, jako strażnika swych zmysłów.
Osiemnaście lat po śmierci Pawła
Symplicjana, inny polski poeta, sekretarz królewski Jan Libicki imitując (albo
jak chce Libicki "rytmami polskimi wyrażając") innego jezuitę, Jakuba
Balde, w zbiorze wierszy pod znaczącym
tytułem " Sen żywota
ludzkiego" napisał: "O poczwary snów nikczemnych, / O cienie
maszkar foremnych! / Jakakolwiek
was wpuściła / Próżność,
jaka brama była, / Czy
kościana, czy rogowa, / Czyie
ani ta, ani owa, / Bo
wszytkie sny, chociaj różne, /Są
podłe, marne i próżne."
Barokowa
fascynacja a jednocześnie lęk przed zapadnięcie w sen: gdyż jest sen najniebezpieczniejszą
rzeczą, bo w śnie tracimy kontrolę i nieufność nad zmysłami wzroku, smaku,
słuchu. Stąd u Symplicjana wierszowane porady "co mysle"ć podczas
rozbierania się i kładzenia do snu i - po szczęśliwym przebudzeniu - na powrót
ubierania ("szat obłóczenia"): " Kiedy się spać
gotujesz i w łóżko się kładziesz,/ Pomnisz że w grob wstępujesz, a iż już nie
wstaniesz.(...) Zaś gdy dobrze zdrow wstaniesz wzdychaj przelękniony:/ Że
podobno k wieczoru będziesz w grob włożony.". Ksiądz Paweł zdaje się tu
być prekursorem naszego wieszcza Adama, który z górą dwieście lat potem napisał
o śnie: "Oko gaśnie
za okiem, i cała gromada / Kiwa głowami, każdy, gdzie siedział, tam pada: Ten z
misą, ten nad kotłem, ten przy wołu ćwierci. / Tak zwycięzców zwyciężył w końcu
sen, brat śmierci."
W tym samym 1601 roku, kiedy opublikowano "Manelle duchowne"
Symplicjana ukazały się drukiem, dwadzieścia lat po śmierci autora "Rytmy
albo wiersze polskie" Mikołaja Sęp - Szarzyńskiego, zbiór arcydoskonałych,
perfekcyjnych sonetów, przy których strofy księdza Pawła wyglądają nieco topornie. Ale jednak
jest wiele rzeczy, które tych dwóch autorów, prekursorów polskiego baroku łączy
- między innymi i to, że świat i naszego jego postrzeganie jest cieniem naszej
wewnętrznej rzeczywistości, która też może umknąć - choćby we śnie. Na koniec
zacytuję dwa wersy z wiersza Daniela
Zaborowskiego, powstałego mniej więcej w tym czasie co "Manelle
duchowne":
"Ten, który z cienia powstał, świat nieogarnion/ Będzie z nami w cień
srogi znowu obrócony".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz