PAWEŁ SYMPLICJAN
1577 - 1646
Spowiednik
pułtuski
MANELLE DUCHOWNE: STRAŻ SAMEGO SIEBIE
KRAKÓW
1601
Z
oryginalnego druku na zapis współczesnej polszczyzny transponował Wiesław
Hołdys.
STRAŻ
OCZU
Lekarstwo
na próżne myśli
Oczy
drzwi serca
Człowiek
na co ma patrzyć więcej
Nie wyglądaj bezpiecznie ze swego mieszkania
Aby nie miał do siebie co raz kołatania.
Nie otwarzaj bram twoich łatwie leda komu
Chceszli zostać ze wszystkim wcale nie w swoim domu.
Strzeż swych oczu by zawsze otworem nie stały
Aby na brode twoje głupie nie patrzały.
Bo cokolwiek obacza już nie darmo będzie.
Zwolna myśl zła z rozruchem serce twe posiędzie.
I czego się bez grzechu nie godzi pożądać
Na to zawsze wstydliwie ma oko poglądać.
Oczy serca otwarte miej na się samego
Nie opatruj występków twojego bliźniego.
Nędzę, małość, ubóstwo i twe nikczemności
Zawsze stawiaj przed sobą, tak dojdziesz mądrości.
Stałeś coś
jest, czym będziesz, na to miej baczenie:
Pycha nicość odnosi, nicość wywyższenie.
CZUJNOŚĆ
W POKUSACH
Ludzie do doskonałości
idący znają co jest za trudność z
pokusami.
Kiedyby na jednego wszystek świat szturmował
Chcąc go dostać aby go potem zamordował:
Cociażby to na tego wszystszym odpor dając
I to tylko biednego zdrowia ochraniając.
Wietsze niebezpieczeństwa my nad sobą mamy
I przedsie o tym zgoła nie obmyśliwamy.
Mniejsza to jest potkać się w oczy z wielkiem
wojskiem
Niżby wytrwać szturm jeden z potkaniu diabelskim.
Tych pytajmy ktorzy się z nimi potykają,
Powiedzą nam, jakich prac często doznawają.
Książętać są ciemności ktoż ich widzieć może;
Abo zliczyć, zwyciężyć, gdy Bog nie pomoże;
Temu hetman pomaga co się broni mężnie,
Uchodzi szańców sztucznie, strzymywa potężnie.
I za to Bóg zwykł bronić człowieka dobrego
I za to mu dodaje serca potężnego.
Który Boga miłuje broni chwały jego,
Strzegąc się pilnie w duszy szwanku namniejszego.
Wielka się dobroć Boska z ludźmi pokazuje,
Gdy człowiek nad szatanem wiecznie tryumfuje.
OSTROŻNOŚĆ
JĘZYKA I MILCZENIE
Milczenie
znak prawego nabożeństwa.
Jeżeli nie będziesz siedział milcząc w osobności,
Trudno mieć doskonałe ducha nabożności.
Ktory sie człowiek chlubi z nabożeństwa swego
Nie chowając pod strażą języka płochego:
Takiego nabożeństwo śmiech i oszukanie,
Prożna praca skończona ma ciężkie strzekanie.
Wielki to znak milczenie ducha nabożnego:
Jako zaś wielomowność świadek niepewnego.
Czegoś nabył modląc się, to w
wielomowności
Stracisz bardzo prędko: miej sie w
ostrożności.
Wielki to znak milczenie ducha nabożnego
Jako zaś wielomowność świadek
niepewnego.
Czegoś nabył modląc się, to wielomowności
Stracisz bardzo prędko, miej się w
ostrożności.
Milczenie jest pewny stroż serca
pobożnego,
Przeto sie też nie dziwuj, kiedy
oziębłego
Widzisz bydź w modlitwie: bo co ciepła
było
W sercu: to otwartymi usty ustąpiło.
Wielomowność
nabożeństwo i pokoj w modlitwie rozprasza.
Jeśli
dzwon źle wybija, gańba zegarowi:
Usta gdy śwegotliwe, nota sumnieniowi.
Jako z dzwonu dochodzą zegara skrytego
Tak zaś z mowy ślakują sumnienia tajnego.
Chowaj tedy pod strażą usta twoje pilnie,
Rozpustnych słow i proznych strzegąc sie usilnie.
Nauka
tu o ostrożności języka
Skromność, wstyd zachowany w słowiech w gestach
wszelkich
Tak naczynisz pożytków w ludziech bardzo wielkich.
Pomni jako cię uczcił Bog swoje stworzenie,
Kiedyć dał ciało swoje na twe wychowanie.
Jeśli Bog przez twe usta wszedł do twych
wnętrzności,
W jakiejże masz tedy chować uczciwości?
Jeśli serce piastuje gościa tak zacnego
Izali myślić bedzie co przystojnego?
Język
stolica Boża tako
I jeśli usta twoje forta weśćia tego,
Godno bydź forcie piękna pałacu takiego
Język Twoj który bierze na sie Ciało Pańskie
Jako stolica Krola, a wnętrze Szatańskie
Słowa mówi, czyli to nie wielka zelżywość?
Tako lekce poważyć Anielską uczciwość?
Kiedy słowa bluźniercze, prożne, uszczypliwe
Mówisz; już serce, usta, są Bogu brzydliwe
Na każdy czas miej język w warownym zamknieniu,
Nie wszytko mów co ślina niesie ku mowieniu.
Strzeż się złego zwyczaju na częste przysięgać:
Toć mądrego umieć się w swych słowach podststrzegać.
Nie
bądź Judaszem.
Chceszli być szanowany miej się sam w ochronie
Jako w oczy, tak z tyłu, bądź takiż na stronie.
Nowin nie nadsłuchiwaj, nie rad ich powiadaj,
Ale co ku zbawieniu służy, w tym się badaj.
O czym nie wiesz zapewne zamilcz tego w sobie:
Słuchaj wiele, mało mów, skarb to zbierasz sobie.
Kiedy
mowić potrzeba.
I wszakże w tym trzeba roztropność zachować
Nie zawsześmy powinni języka hamować.
Co służy pożytkowi i tu Bożej chwale,
Mów, nauczaj, przestrzegaj, wszystko będzie wcale.
UBIORY
ZBYTNIE
Strzeż się pompy w ubiorach, w szaćiech nędzny Panie:
Któremu wkrótce zledwa koszule zostanie.
Nowych strojów nie szukaj ciału śmiertelnemu:
Ani szaleć pomagaj światu szalonemu.
Tego mamy ochraniać, co wiecznie żyć bedzie,
Duch jest wieczny, a ciało bywszy zaś nie bedzie,
Wolnoć dusze ubierać co raz to nowemi
Strojami duchownymi cnotami świętemi:
Tak i ciału dogodzisz, że mu strojów wiecznych,
Z duszą w niebie nabędziesz w pokojach bezpiecznych.
Jeśli zbytek zganiony jest w ubiorach ludzkich,
Tym wiecej marność wszelka co gorszy maluczkich
Ludzi, którzy niewinność z młodości chowają
I potym widząc marność, do niej przystawają.
Ktośkolwiek jest co czytasz o tym pomni na to;
Nie czyń zbytku w tej mierze, bo zapłate za to
Czasu swego odniesiesz , żeś zgorszył bliźniego,
Ktory przez cie uchybił żywota wiecznego.
Kamień młyński takiemu bedzie uwiązany,
Z którym w morze mąk wiecznych bedzie pogrząźniony.
Usta Boże wyrzekły, na to sie obawiaj,
Życiem twoim rozpustnym zgorszenia nie dawaj.
Obraz
nieuczćiwy szkodliwy
Nieuczciwych obrazow nie cierp na twej ścienie.
Także w księgach, bo idzie stąd wielkie zgorszenie.
Bo obraz nieuczćiwy tego co pan zbuduje
W czeladzi swej dobrego on wnetże zepsuje.
BIESIADY
Błogosławiony człowiek co pokoj miłuje,
Ktory sie zgromadzenia świeckiego waruje.
Jeśli chcesz bydź majetnym, sławnym i nabożnym,
Mijaj karczme zdaleka, rozmawiaj z pobożnym.
Biesiadować, tańcować, własna rzecz Pogańska:
W maszkary sie ubierać, prawie rzecz szatańska.
DOZÓR
SUMNIENIA
Przynajmniej raz do roku miej czas osobliwy
K temu i przyjaciela coćby był życzliwy
Pytajże się od niego, coby mu się zdało
O tobie, a czegoćby k cnocie nie stawało.
W czym zdanie usłyszawszy porachuj się z sobą,
Jeśliże ku zbawieniu idziesz dobrą drogą.
PATRZĄC NA NIEBO
Jeśli spojrzysz na niebo, tam wszechmocność jego
Czytaj, a
wtym poznawszy Pana tak wielkiego.
Poznawszy godność twoje, co cie tak uczczono,
Dla którego pałace takie uczyniono.
Zatym podłość, nikczemność, krotkość życia tego
Poznawaj/ a garni się do nieba od niego.
Tam cie Pan Bog naucza, by twej szlachetności
Ochraniał/ nie ściągając ręki ku sprośności.
I gdyż z daleka patrzysz na ojczyzne twoje
Toś tu tedy pielgrzymem, podźże w droge swoje.
PATRZĄC
NA SŁOŃCE
Jeśli na słońce patrzysz, tam chciej tylko słuchać
Co mówi Bog do serca, a wnet będziesz wzdychać.
Jaki to Pan chwalebny, jaka piękność jego,
Który tak piękne słońce uczynił z niczego.
Myślże jaka jest światłość w Krolestwie niebieskim,
Gdyż Bog dał taką jasność podłym rzeczom ziemskim.
Oznajmujeć Bog przez to chwałę ducha twego,
Kiedy ciału twojemu dał sługe takiego.
I jeśli ciału taka piękność usługuje;
Co rozumiesz iże Pan sługi nie celuje:
Wszystka świecka osoba bez końca ciemności,
Słusznie nie mamy wzgardzać kochać się w światłości.
WIDZĄC
DZIEŃ POGODNY
A gdy masz dzień pogodny wzdychajże serdecznie,
Ku światłości niebieskiej, by w niej usiadł
wiecznie.
Jeśli taka uciecha z niniejszej światłości,
Jakąż roskosz czuć będziem z Boskiej obecności?
WIDZĄC
DZIEŃ CHMURNY
Myśl zaś widząc dzień chmurny, smętny i tęskliwy,
Jakie męki nieć będą ludzie nieszczęśliwi
W piekle barzo głębokim, w niewoli mieszkając,
I na wieki pod ziemią w ciężkościach stękając.
DZWONIENIE
NA CHMURĘ
Co
myślić gdy na chmurę dzwonią.
Zwyczaj ten w wielu miejscach z dawna zachowują,
Ktory ludzie niebaczni częstokroć strofują.
To jest, gdy na złą chmurę dzwonią przy Kościele,
Ty się zgadzaj z Kościołem, mów przeciw im śmiele.
Gdzie cię kolwiek zastanie dźwięk dzwonienia tego,
Klękni, modl się nabożnie do Boga miłego:
By od niebezpieczeństwa we wszystkim nas bronił,
I swą twarz najłaskawszą, ku nam nędznym skłonił.
Zaraz potym uważaj strach dnia ostatniego
W ktory przyjdzie Syn Boży w niskość świata tego.
Jakie w on czas ‹b›łyskania, gromy trzaskać będą,
Kiedy ludzie bądź nieba, bądź piekła nabędą.
GODZINY
ROZRZĄDZONE SPRAWOM
Życzeszli nie
być w umyśle swoim rostargniony,
Miej czas na wszystkie sprawy swoje rozrządzony.
Czas
modlitwy, czas Mszey świętej słuchania,
Czas jeść, robić, czas spania, czas od snu
powstania.
Kto tak żyje ten czasu nie utraca marnie:
Wszystko mu sie powodzi wedle myśli snadnie.
GUSŁA
Czemu
szatan świętymi słowy gusła cukruje
Bądź serca wspaniałego nie baw się fraszkami:
Nie wierzaj snom i gusłom; a potym czarami
Ducha nie rań śmiertelnie, o którym Bog wieczny
Ma swe pilne staranie, jemu wierz bezpieczny.
Chytry szatan co ludzie proste łowi,
Kiedy gusła świętemi przyozdabia słowy.
Bo gdyby diabelskiemi, wnetżeby poznano
A gustnicy w zapłacie pewnie by kije dano.
KŁADĄC
SIĘ W ŁÓŻKO
Co
myślić w łóżku
Kiedy się spać gotujesz i w łóżko się kładziesz,
Pomnisz że w grob wstępujesz, a iż już nie wstaniesz.
Bowiem za pewne nie wiesz jeśli dnia przyszłego
Doczekasz żyw, aby wzdam mógł poprawić swego.
Co
myślić wstając
Zaś gdy dobrze zdrow wstaniesz wzdychaj
przelękniony:
Że podobno k wieczoru będziesz w grob włożony.
Jeśli tak czynić bedziesz ustrzeżesz sie złego.
Przy tym patrząc na Boga sędziego swojego.
"Wzdam" - w tym kontekście:
"wolny".
NAWIEDZANIE
SZPITALÓW
Szpitale rad nawiedzaj, tam dość bracie twojej
Znajdziesz w nędzy, w plugastwie, w tym kalecie
swojej
Nie przepuścisz, ale dasz żebrak żebrakowi:
Uprosisz też, gdyś ujął swemu obrokowi.
NIEMOCNYCH:
WIĘŹNIÓW
Abyś uszedł po śmierci więzienia wiecznego,
A kochał się bez miary z zdrowia rozkosznego,
Nawiedzaj rad niemocne i więźnie z miłości
Ciesząc się i radując z swojej majętności.
ODMIANA
SZCZĘŚCIA
Zbytnie
wesele szkodliwe duszy
Czasu szczęścia nie przyjmuj niezmiernej radości,
Bydź zaś płakać nie przyszło i wpaść w żałości.
Radość zbytnia wybija z serca człowieczego
Nędzę, niebezpieczeństwa życia doczesnego.
Zaczym żyjąc swawolnie ku otchłani płynie,
A tusząc sobie dobrze, w mgnieniu oka ginie.
Ty miej rozum jeśli chcesz długo się radować,
A po szczęściu niniejszym wiecznego zażywać.
Rozmyślajże odmienność świata obłudnego:
Jak fałszywy, jak krótki, nie ma nic pewnego.
W ten czas czytaj o wzgardzie niniejszych próżności,
Gdy przybywa obficie szczęścia i radości.
Zaś gdy szczęście żałobną twarz swoje pokaże,
A pierwej wesołemu, potem płakać każe.
Bądźże serca mężnego, miej się na baczeniu,
Wesel się w Panu Bogu, bowiem ku zbawieniu
Droga ta jest bezpieczna, znak szczęścia wiecznego,
Cierpieć więcej niż igrać, Krystus przykład tego.
W ten czas cie Bóg probuje jeśli go miłujesz,
Gdy szczęścia odmiennego od niego kosztujesz.
Tam ci poznać z kim więcej serce twe przestaje:
W kim się kto bardziej kocha, tego rad żałuje.
PAMIĘĆ
ŚMIERCI
Na Śmierć często wspominaj, która cię nie minie:
Także na sąd ostatni, co nie, a co zginie.
Śmierć dobrym nielękliwa, złym nic straszliwszego,
Kto się z nią często wita nic nadeń mędrszego.
Jeśli pragniesz prowadzić żywot świątobliwy,
Niech z twych oczu nie schodzi jej obraz płaczliwy.
Bo cię często o śmierci będzie napominał,
Co mając za przestrogę, gdzie źle będziesz mijał.
PROZNA
CHWAŁA
Prozna
chwała zasługi pożera
Aby darmo nie robił strzeż sie chwały marnej:
Tak czyń aby sie Bogu bedźiesz sławny.
Jak wiele przez długi czas z pracą nabywamy
To wszystko próżną chwałą marnie utracamy.
Niechćiej żadnej zapłaty tylko Boga twego,
Dobrysz to frymark braćie, tej trzymaj sie jego.
Intencia
dobra w sprawach czyni z małych wielkie.
Takowa intencya w każdej twojej sprawie
Niech bedźie; aby na ćie patrzył Bog łaskawie.
Tak małe jako wielkie oddaj Bogu swemu
Bo on zwykł hojnie płacić sercu ochotnemu.
Człowiek
okrutny
Nad takiego człowieka nic okrutniejszego,
Ktory nie ma baczenia na siebie samego
Wie zapewne o wiecznej bytności napotym,
By tam nędze nie cierpiał nic nie myśli o tym.
Siedzi nędznik proznując, abo acz pracuje,
W tym drożej prozna chwałę niż pracą szacuje.
Teraz masz czas, pogodę, na twe handle kupce,
Zabiegajże przedając, dotąd w tej chałupce
Glinianej przemieszkiwasz, bo skarbów wiecznych
Czujnemu otworzono, bądź myśli bezpiecznych.
PROZNOWANIE
Proznowanie
diabelskie wezgłowie
Proznowanie wezgłowiem diabelskim nazwali
Ojcowie święci, którzy wiele pracowali.
Strzeż sie proznowania, pomni co z tym mamy,
Szatan nasz nieprzyjaciel, czujmy bo przegramy.
Zabawiaj się dla tego sprawami dobremi:
Nabożeństwem, abo wiec swymi domowemi.
ROZBIERAJĄC
SIĘ Z SZAT
Co
myślić przy rozbieraniu
Zwłocząc się z szat myśł o ty że też masz koniecznie
Zdzierać z siebie nałogi, które nago wiecznie
Czynią duszę niedbałą, ty aby nagości
Ujść mógł, pomnisz hamować swoje namiętności.
Bo człowieka dla grzechu Bóg zdarł z łaski swojej:
Miłuj cnotę, onać jest ubiór dusze twojej.
ROZMYŚLANIE
PRZY STOLE
Siedziesz za stoł pamiętaj że rodzicy nasi
Dla pokarmu zgrzeszyli: przez co z dobrej pasi
Są wygnani w te nędzę i nam zepsowali,
Żeśmy w raju nędznicy z nimi postradali.
Karmiąc ciało duszę żywą też miej na baczeniu,
Nie daj jej głodu cierpieć, ale w rozmyślaniu
Rzeczy sobie zbawiennych z chęcią się zabawiaj
Abo o czym nabożnym z drugiemi rozmawiaj.
Naprzod rozmyślawaj post Zbawicielka
swego,
I gdy octu kosztował z żółcią zmieszanego.
Świętych
życie
Zaś Święci surowy żywot prowadzili,
Aby tu przymierając głodem wiecznie z Bogiem żyli.
Zbytki to u nich były chleb i woda w mierności,
Dostąpili za nędzę wiecznych majętności.
Szkodliwa swawola świeckich
Z drugiej strony rozmyślaj, jako zaś cieleśni
Ludzie jedli i pili w marnościach rozkoszni:
Teraz w nędzy i mękach na wieki ulgnęli,
Dla krociuchnej rozkoszy, którą drudzy wzięli.
Zapłata
grzesznych
O gdyby przyszło teraz nędznym pokutować
Umieliby nie wątpię swych rzeczy wetować
Co rozumiesz w jakiejby żyli surowości,
Którzy już doznawają wiecznych mąk srogości:
Toć stanie za wędzidło którym swoje chęci
Będziesz mógł pohamować, gdy to w swej pamięci
Nabożnie chować będziesz, pilnie rozmyślając
Złym śmiech w smętek, a dobrzy ku chwale stękając.
Choć masz wiele, więccy bądź do mała skłonniejszy,
Nie z skąpstwa, ale by był ku cnocie snadniejszy.
Zachowaj skromność w spaniu, w piciu i w potrawach
I tak sposobnym będziesz w każdych swoich sprawach.
Takim będąc łatwiej się chce Bogu służyć,
A nie będziesz barzo rad ciału swemu płużyć.
SZATY
OBŁOCZĄC
Szaty na sie wdziewając, myśl co duchownego:
Zwłaszcza jakeś jest poźny od stanu pierwszego,
Gdy cię był na chrzcie świętym Bóg szatą Królewską
Przyodział, aby za tym wziął chwałę niebieską.
Myśl też, żeś jest pielgrzymem tu miejsca nie mając,
Idźże ku swej ojczyźnie, o ten świat nie dbając.
TOWARZYSTWO
ZŁE
Znaki
złego towarzystwa
Jeśli
pragniesz być dobrym, towarzystwa złego
Strzeż
sie jako powietrza zarażającego.
Jako
szkodzi powietrze ciału śmiertelnemu,
Tak złe towarzystwo sercu niewinnemu.
Kto
by o złym rad mówił i do niego radził,
Ktoby
swym złym przykładem w niecnote prowadził:
Uciekajże przed takim, tenci znak dobrego,
Snadź
niechcieć o tym myślić, co jest szkodliwego.
UŻYWANIE
DÓBR DOCZESNYCH
Wiesz iżeś nagim wyszedł w nędze świata tego,
Teraz jeśliże co masz nie bądź Panem tego.
Tak tym szafuj jako ów co mu powierzano,
Tym sposobem, aby go stąd liczby słuchano.
Szafuj mądrze, widzisz sam iżeć pożyczono,
By snadź potym inszego na to nie wsadzono.
Nie dziw to na świecie że z Pana ubogi
Bywa często, a na to nie masz wietszej trwogi.
Używaj dla potrzeby, ratuj ubogiego;
I nie szukaj nędzarzu w nędzy szczęścia twego.
Wielkiej
roztropności trzeba bogaczom
O wielkiż prudencyiej trzeba bogatemu,
By się nie dał oszukać światu kłamliwemu.
Mając do woli swojej rozkoszy docześne,
I przedsię czynić kroki ku niebu pośpieszne.
Także proszę używaj tych dóbr niebezpiecznych,
Jakoby nie uchybił forty wniść do wiecznych.
ZACHOWANIE
SIE PRZY STOLE
Gdy do stołu jeść siadasz tak rozmyślaj sobie,
Że w tym tylko dogodzić chcesz swojej potrzebie.
Strzeż się wzniecać kochania ku swoim potrawom,
Ale chęć swą otwieraj nabożnym zabawom.
Żegnanie
stołu
Pierwej niż pożywać masz przeżegnać potrawy,
Łaknąc pierwej duszy swej, niż ciału poprawy.
Sposób tego żegnania masz niżej w tych księgach,
Potrawy, a nie sprawy cudze miel w twych zębach.
Jeśli w to nie potrafisz, więc Pacierz przynajmniej
Zmów, i Zdrowe Maryja ku temu co snadniej.
Choćby na te dwie rzeczy nic więcej nie było
Niemocnemu, wieleby stąd pożytku było.
To jest, gdyby uważał słabość zdrowia swego,
Ktore w krociuchnym czasie odchodzi od niego.
Nauczył by się przeto niniejsze prożności
Pogardzać, a kochać się w wiecznej majętności.
Druga, jako łaskawie z nim Bóg postępuje,
Który go miłosierdziem w chorobie częstuje.
Bo go tym napomina, aby za karaniem
Złego życia zaniechał, który za głaskaniem
Słuchać niechciał; by za tym już były w ochronie
Boskie napominania i czas, który tonie.
Nie ku każdemu takie oko Bóg obraca,
Jednemu da chorobę, a drugiemu skraca
Żywot, że i raz westchnąć nie może do Boga,
Gdy ŚMIERĆ nagła nadciągnie; o wielka to trwoga.
ROZMYŚLANIE
O ŚMIERCI
Jeden człowiek z nabożności
Patrzał na człowiecze kości.
Rzekła mu ogniła głowa
Niżej przerzeczone słowa:
Patrzajże, człowiecze, na mię,
Oto masz swej śmierci znamię.
Byłamci człowieczą głową,
A dziś mię trupią kością zową.
Odbyłam dusze i ciała,
Jednom nędzny kością została.
Strawili robacy żyły,
Spróchniał mózg i oczy wygniły.
Tu lepak gdziem usta miała,
Jedno ta dziura została.
Nos, wargi, uszy ogniły,
Jakoby nigdy nie były.
Takżem została gomołą,
Żadną, brzydką, nędzną, gołą,
Toć prawdziwa komedyja,
Będziesz takim jako i ja.
By mię był widział, gdym gniła,
Jakimemci smrodem była.
Bo nie masz nic tak brzydkiego
Nad smród ścirwu człowieczego.
Łakomieć ziemia pożyra
Człowieka, który umira.
A nie przepuści żadnemu
I Cesarzowi samemu.
Obaczże się już, człowiecze,
Że cię śmierć do grobu wlecze,
A tak cię prędko zagniecie,
Jakoby nie był na świecie.
Wiesław
Hołdys
O
Pawle Symplicjanie
" Jeśli
dzwon źle wybija, gańba zegarowi"
Paweł Symplicjan
O Pawle Symplicjanie wiadomo tyle, że żył w latach
1577 - 1646, urodził się w Przasnyszu, przebywał w Krakowie, a zmarł w Pułtusku.
Choć i to niepewne, bo nazwisko "Symplicjan" wygląda na pseudonim od łacińskiego "simpl"
czyli "po prostu". Wiemy też, że był jezuitą i spowiednikiem
zakonnic. I pisał: "Szafarnia
obroków duchownych" , "Manelle
Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego", "O
dobrej i szczęśliwej śmierci", "Perła droga, to jest Żywot chrześcijański", " Środki zbawienne do życia pobożnego i wiersz
o różnicy życia światowego", "Wizerunek człowieka umierającego".
Współcześnie znany jest (bo transkrypowany na
współczesny zapis) wiersz Symplicjana o pewnym człowieku, który z pobożności
patrzył na człowiecze kości, i tak się
wpatrywał, że i one odezwały sie ku niemu, a dokładnie głowa trupa, która po
opisaniu wszystkich etapów rozkładu ("spróchniał mózg, oczy wygniły")
z pewną dumą opowiada o swym gniciu: "By
mię był widział, gdym gniła,/ Jakimemci smrodem była. / Bo nie masz nic tak
brzydkiego /Nad smród ścirwu człowieczego". Barokowa fascynacja śmiercią i
rozkładem w czystej postaci, do tego niezwykła obrazowość oddziałująca na
wyobraźnię czytelnika i prowokująca do barokowo niepokojących pytań: skąd ów pobożniś wziął trupa - wykopał? W
wierszu tym ziemia, przedstawiana na ogół jako boży dar karmiący ludzi pokazana
jest jako potwór pożerający człowieka ("Łakomie-ć ziemia pożyra/
Człowieka, który umiéra"). Jeszcze dalej w obrazowaniu człowieka jako ścierwu posunął inny barokowy poeta, arcykatolik
Wespazjan Kochowski: "W miękkich się Betach("pościeli" - przyp.
WH)/ Ścierw rozpościera". A ten
ścierw, który się w piernatach rozpościera to Bóg, chwilowo w postaci ludzkiej,
czyli Chrystus. Taki jest polski barok: pełen sprzeczności, dynamiczny, pokorny
i bluźnierczy jednocześnie, a - przede wszystkim - fascynujący.
Nazwiska Symplicjana próżno szukać w podręcznikach
historii literatury. Nie istnieje nawet w fundamentalnym "Baroku"
prof. Czesława Hernasa wydanym przez Instytut Badań Literackich Polskiej
Akademii Nauk. Nie ma też (poza dwoma wyjątkami) wierszy Symplicjana w
antologiach poezji. Za to istnieje w internecie pełna kolekcja zeskanowanych
oryginałów dzieł Symplicjana publikowanych w XVII wieku zamieszczona na portalu
"Polona". Oryginałów, a więc złożonych zazwyczaj oryginalną czcionką,
miejscami przypominającą tzw. "szwabachę". I przeszła mi przez mózg
myśl bezczelna - czyżby prawie nikt przez z górą czterysta lat tych dzieł nie
czytał, nie publikował, nie opracowywał, nie pisał na ich temat dysertacji
doktorskich i habilitacyjnych? Najpierw zacząłem je czytać, a potem - dzięki
stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przełożyłem je na
współczesny zapis. Oczywiście, nie wszystkie, ksiądz Symplicjan był niezwykle
płodny literacko, jego dorobek liczy kilka tysięcy stron.
Szczególnie zainteresował mnie tom "Manelle
Duchowne albo Porządek żywota Chrześcijańskiego", będący w
większości zbiorem wierszowanych porad dotyczących tego, co myśleć podczas
codziennych czynności opatrzony podtytułem "Straż samego siebie". Ksiądz Paweł Symplicjan był jezuitą,
zafascynowanym zapewne "Ćwiczeniami duchownymi" autorstwa założyciela
zakonu jezuitów, Ignacego Loyoli. W gruncie rzeczy tytuły obu dzieł, Loyoli i
Symplicjana są analogiczne, z tym, że
słowo "ćwiczenia" ksiądz Paweł zastąpił słowem
"manelle". Próbowałem dociec,
co to takiego są owe "manelle" i tu spotkała mnie przygoda godna
barokowej złudy i nietrwałości świata. Otóż
w wyszukiwarce internetowej znalazłem
jakiegoś "Manella" czy "Manellego" - żyjącego w XVI wieku
włoskiego pisarza, którego dziełami zainspirował się zapewne nasz ksiądz Paweł
i stąd tytuł "Mannele". Pełen wiary w trwałość internetu nie
zapisałem ani strony, ani linku do niej. A przecież - skoro zajmowałem się
barokiem - trzeba było mieć na uwadze, że świat to złuda i nietrwałość: kiedy
wróciłem do poszukiwań owego siedemnastowiecznego Manella, Manellego, Manello,
Manelli czy jakoś tam - on z internetu po prostu zniknął. To znaczy pojawiali
się dwudziestowieczni święci, piłkarze, modelki
o podobnych nazwiskach - ale szesnastowiecznego Włocha nie było.
"Barok. Ich życie było trudne i monotonne.
Chodzili za pługiem, siali, żęli kosili, i tak od rana do nocy. Tylko w
niedzielę, kiedy poszli do kościoła, nagle wszystko się zmieniało. Z szarości
wkraczali w biel i złoto. Na kapitelach falujących kolumn, na ramach obrazów,
na cyborium w środku ołtarza. I jeszcze złoto, biel w górze, pod kopułą,
łączące się ze światłem i błękitem nieba. Patrzyli, a zarazem unosiła ich
muzyka organów.
Nie barok pałaców i kościelnych wież jest
najważniejszy, ale wnętrz kościelnych. Cóż za wspaniały wynalazek i nie można
się dziwić, że barok jezuicki rozszerzył się na wschód Europy (...).
"(Czesław Miłosz, Abecadło, Kraków 2001, Wyd. Literackie, s. 65).
Przestrzeń poezji Symplicjana jest przestrzenią
takiego właśnie kościoła: wyszukana (choć nie nazbyt) forma, ozdobniki,
paradoksy. Zapewne jego teksty były przeznaczone do czytania, choć i to sobie
można wyobrazić: ksiądz Paweł w barokowym kościele wygłasza kazanie słowami z
swoich wierszy: " Obaczże się już,
człowiecze, /Że cię śmierć do grobu wlecze,/A tak cię prędko zagniecie,/Jakoby
nie był na świecie. ".
Jezuicki paradygmat ćwiczeń duchowych jest dzieckiem
renesansowego dążenia do harmonii zwróconym do wewnątrz człowieka. I tak też
jest w poezji Symplicjana, z tym że występuje tu charakterystyczny dla baroku konflikt poznawczy: nieufność wobec
zmysłów, którymi poznajemy świat. "
Strzeż swych oczu by zawsze otworem nie stały/Aby na brode twoje głupie nie
patrzały/ Bo cokolwiek obacza już nie darmo będzie./ Zwolna myśl zła z rozruchem
serce twe posiędzie". Koncept człowieka, jako strażnika swych zmysłów.
Osiemnaście lat po śmierci Pawła
Symplicjana, inny polski poeta, sekretarz królewski Jan Libicki imitując (albo
jak chce Libicki "rytmami polskimi wyrażając") innego jezuitę, Jakuba
Balde, w zbiorze wierszy pod znaczącym
tytułem " Sen żywota
ludzkiego" napisał: "O poczwary snów nikczemnych, / O cienie
maszkar foremnych! / Jakakolwiek
was wpuściła / Próżność,
jaka brama była, / Czy
kościana, czy rogowa, / Czyie
ani ta, ani owa, / Bo
wszytkie sny, chociaj różne, /Są
podłe, marne i próżne."
Barokowa
fascynacja a jednocześnie lęk przed zapadnięcie w sen: gdyż jest sen najniebezpieczniejszą
rzeczą, bo w śnie tracimy kontrolę i nieufność nad zmysłami wzroku, smaku,
słuchu. Stąd u Symplicjana wierszowane porady "co mysle"ć podczas
rozbierania się i kładzenia do snu i - po szczęśliwym przebudzeniu - na powrót
ubierania ("szat obłóczenia"): " Kiedy się spać
gotujesz i w łóżko się kładziesz,/ Pomnisz że w grob wstępujesz, a iż już nie
wstaniesz.(...) Zaś gdy dobrze zdrow wstaniesz wzdychaj przelękniony:/ Że
podobno k wieczoru będziesz w grob włożony.". Ksiądz Paweł zdaje się tu
być prekursorem naszego wieszcza Adama, który z górą dwieście lat potem napisał
o śnie: "Oko gaśnie
za okiem, i cała gromada / Kiwa głowami, każdy, gdzie siedział, tam pada: Ten z
misą, ten nad kotłem, ten przy wołu ćwierci. / Tak zwycięzców zwyciężył w końcu
sen, brat śmierci."
W tym samym 1601 roku, kiedy opublikowano "Manelle duchowne"
Symplicjana ukazały się drukiem, dwadzieścia lat po śmierci autora "Rytmy
albo wiersze polskie" Mikołaja Sęp - Szarzyńskiego, zbiór arcydoskonałych,
perfekcyjnych sonetów, przy których strofy księdza Pawła wyglądają nieco topornie. Ale jednak
jest wiele rzeczy, które tych dwóch autorów, prekursorów polskiego baroku łączy
- między innymi i to, że świat i naszego jego postrzeganie jest cieniem naszej
wewnętrznej rzeczywistości, która też może umknąć - choćby we śnie. Na koniec
zacytuję dwa wersy z wiersza Daniela
Zaborowskiego, powstałego mniej więcej w tym czasie co "Manelle
duchowne":
"Ten, który z cienia powstał, świat nieogarnion/ Będzie z nami w cień
srogi znowu obrócony".
A na podstawie tak odczytanych wierszy Symplicjana
(choć nie tylko na ich podstawie) powstał spektakl Teatru Mumerus
"Manelle".
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Projekt współfinansowany ze środków Miasta
Krakowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz