Co pewien czas to samo: dziesiątki monstrualnie
powiększonych twarzy spoglądające z tablic ogłoszeniowych, bilbordów, ścian, a
nawet płotów. Są też wersje kompaktowe zaśmiecające skrzynki pocztowe, wsuwane
za drzwi i pod wycieraczki, ozdabiające sklepy i bary, a nawet publiczne klozety
(na własne oczy widziałem!). Niektórzy
spoglądają spode łba, inni uśmiechają się zalotnie, inni obdarzają spojrzeniem,
które oznajmia kompletny brak myśli, a jeszcze inni wykrzywieni w grymasie
zdradzającym problemy neurologiczne bądź stomatologiczne. I żadne fotoszopy
sprawy nie polepszą, raczej pogorszą. Przecież to nie konkurs piękności - nie
za wygląd mamy was, drodzy kandydaci wybierać! Możecie być nawet bardziej
brzydcy od autora niniejszego tekstu, który urodą przecież nie grzeszy - byleby
mieliście coś do powiedzenia, a nie do wyglądania. Do tego podobizny opatrzone
są hasłami (cóż za demony słowa je wymyślają!), jedno lepsze od drugiego, a
większość z nich prowokuje wręcz złośliwe komentarze, których na razie
oszczędzę. Ale jedno hasło, powtarzające się bodaj od 12 lat mnie prześladuje:
"Postaw na (tu imię kandydata, często w zdrobnieniu, przykładowo:
Józek)". A więc "Postaw na Józka!". A co mam postawić? Dlaczego
akurat na Józka, a nie choćby na Zośkę? Poza tym - od kiedy jestem z bilbordem
na ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz