niedziela, 13 lipca 2014
Z DZIENNIKA STAREGO PIERDOŁY
Wczoraj
miałem okazję towarzysko-rodzinną (to znaczy córka z zięciem i wnuczką na wizycie), w związku z czym chciałem nabyć
ciasto do herbaty względnie kawy. Jest początek lipca, a więc: rabarbar
na kruchym cieście albo placek z czereśniami czy też kołacz z borówkami -
w najgorszym razie drożdżowe ciasto z truskawkami. Obleciałem z
dziesięć cukierni - i co? I nie było nic z rabarbarem, borówkami,
truskawkami ani czereśniami. Same jakieś serniki, makowce, napełnione
tłustym kremem torty - jakby natura nie obdarzyła nas darami lata. W
związku z czym gości podjąłem bobem - ten na szczęście jeszcze jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz