poniedziałek, 23 stycznia 2017

GAPIĘ SIĘ NA ZIEMIĘ OBIECANĄ


Obejrzyj kilka minut video: Ziemia obiecana, scena w teatrze , a potem przeczytaj ten tekst.
Dla mnie ten kawałek "Ziemi obiecanej" (scena w teatrze, od 4:30) dzieje się nie tylko w Łodzi pod koniec XIX wieku, ale także w Cieszynie w maju 1974 (kręcony był w miejscowym Teatrze im. Mickiewicza): przekwitają magnolie, a uczniów I Liceum Ogólnokształcące im. Antoniego Osuchowskiego w Cieszynie zaangażowano w charakterze statystów. Niezależnie od asów, tuzów i atutów polskiego filmu tamtego czasu (a jest to niezgorsza talia) wpatruję się w twarze: koleżanki i kolegów z szkół średnich, miejscowych meneli i cieszyńskich szlifierzeybruków, aktorów Teatru Polskiego w Bielsku, aktorów Teatru Kolejarza w Krakowie, tancerek z koła baletowego w Bielsku (i chyba z Cieszyna też). Nie liczę już ile razy wpatruję się w kurtynę pożyczoną z teatru w Bielsku, słucham absurdalnej piosenki o Florci (swoją drogą - czy ktoś wie, co to za piosenka), słucham gry na pile, patrzę na siebie młodszego o dziesiąt lat, jak z przyklejonymi wąsami i z plastronem przemykam się, nieostry, za plecami Olbrychskiego... Obraz - film - wspomnienie. W Wajdę wpatrywałem się jak w boga, jak opierając się o barierę kanału orkiestrowego, paląc cygara i sporty mówił do aktorów: "Zagrajcie mi to pięknie.Róbmy zdjęcie". On chyba też mnie zauważył, bo posłał mnie po herbatę za którą zapłacił 25 złotych. 
To chyba najlepsza scena dziejąca się w teatrze, jaka została pokazana w filmie - no, może "Kabaret' Fosse'a może się z tym równać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz