Podobno obrazy milczą. To nieprawda - zdarza mi się, że
patrząc na obraz - słyszę. Kiedyś w muzeum w Brukseli patrzyłem na "Walkę
karnawału z postem" Petera Bruegela
(nieważne czy to oryginał czy kopia) i
naraz usłyszałem pijackie krzyki
przeplatane zawodzeniem czarnej procesji, mlaskania, szczekanie psów,
flamandzkie śpiewy... Odruchowo spojrzałem na zegarek, zatrzymałem się,
słuchałem, patrzyłem, chyba porwał mnie wehikuł czasu w głąb szesnastowiecznych Niderlandów (albo Flandrii),
po czym wróciłem do XXI wieku, znów popatrzyłem
na zegarek - minęła godzina, a dla mnie to było niezauważalne mgnienie - tak to
z podróżami w czasie bywa.
Kiedy patrzę na to zdjęcie słyszę gwar rozbawionego
towarzystwa, strojący swe instrumenty zespół muzyczny, brzęk kieliszków,
szelest sukni, stukanie obcasów. Nawet czuję zapachy - węgierskiego wina, żywieckiego
piwa, dwudziestoletniej starki, grubych cygar i papierosów "Egipskich", parujących mięs... To wesele moich dziadków,
Heleny de domo Zyzak i Jana Wojtyły, które odbyło się w Żywcu, 11 lutego 1934
roku. Państwo młodzi w środku, Jan miał wtedy 29 lat był adiunktem na Browarze
Arcyksiążęcym w Żywcu, Helena - 32 lata i była studentką chemii na UJ. Ich
wzajemne spojrzenia wszystko mówią - tak więc Jan w rok później wystosował
urzędowe pismo do Dyrekcji Dóbr Żywieckich:
"Niniejszym donoszę, że w
dniu 27 listopada 1934 r. urodziła mi się córka, która na Chrzcie Św. otrzymała
imię Ewa Jadwiga. Powyższe doniesienie przedkłada się w drodze urzędowej." . To była moja Mama, która przed
śmiercią zdążyła opisać rodzinne zdjęcia i zebrać je w kilka albumów.
To zdjęcie zostało zrobione
na 11 lat przed śmiercią Heleny (nigdy nie poznałem mojej Babci, zmarłej 13 lat
przed moim urodzeniem) i 29 lat przed śmiercią Jana (tego zdążyłem poznać i
jeszcze zapamiętać, niezły był z niego dziadek).
Moja Mama opisała, kto był
na zdjęciu - przepisuję tę listę dla mnie umarłych, a na kartoniku zdjęcia
zatrzymanych na wieczność w radosnym momencie życia. Drużki (siedzą): L.
Molenda, Hela Wojtyła (po mężu Adamczyk, Mrugała), Maria Fox, Jadzia Zyzak (po
mężu Alińska), Hanka Fox. Drużbowie i starostowie (stoją): St. Graudowski, NN,
Tad. Graudowski, p. Foxowa i p. Polay, Tad. Wojtyła i Wład. Polay.
I jeszcze jedna rzecz,
dzięki której to zdjęcie przykuwa uwagę: cienie.
Grzebiąc dalej w starych zdjęciach, znalazłem jeszcze inne, najprawdopodobniej z tego samego wesela.
To zdjęcie przez lata wędrowało, przeżyło wojnę, przeprowadzało się, połamało i podarło. A w ogóle to od początku było prześwietlone i chyba nie najlepiej wywołane i utrwalone. Nie jestem zresztą tego pewien. Ale na białych plamach prześwietlonych twarzy widać wytrawione światłem i chemicznymi odczynnikami szczegóły: loki, rzęsy brwi, usta, oczy - każdy szczegół oddzielnie, nieosadzony w kontekście twarzy. Coś na kształt punctum opisywanego przez Rolanda Barthesa: "użądlenie, dziurka, plamka, małe przecięcie - ale również rzut kości. Punctum jakiegoś zdjęcia to przypadek, który w tym zdjęciu celuje we mnie (ale też uderza mnie, uciska)" /Światło obrazu. Uwagi o fotografii, przeł. Jacek Trznadel, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, s. 47/
Grzebiąc dalej w starych zdjęciach, znalazłem jeszcze inne, najprawdopodobniej z tego samego wesela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz