Nie używam marychy, niemniej jednak odezwało się we mnie
55-letnie dziecko-piernik, co to wszystkiego doświadczyć musi i skuszony rzekomą
dostępnością marychy w Czechach postanowiłem spróbować. Dowiedziałem się, że
Czeskim Cieszynie jest bar, gdzie można dostać marychę, trzeba tylko zapytać
"Mate towar?" mrugając przy tym lewym okiem i skłaniając głowę do
prawego barku. Poćwiczyłem trochę przed lustrem i polazłem przez Olzę do tego
baru. Wchodzę - jest kierownik za kontuarem. No to ja do niego: "Mate
towar?" i mrugam lewym okiem jednocześnie przechylając głowę do prawego
barku. On nic. No to ja jeszcze raz. On znów nic, tylko się patrzy z
zaciekawieniem. No to ja: MATE TOWAR ???!!! I dalej - lewa głowa do prawego
barku i to kilka razy aż mi
trzydziestoletnia szyjna lordoza w karku zatrzeszczała. Aż on w końcu:
"Pane - ambulance są kole nadrażi, a tajemną wodkę to se możete nakoupit u
Wietnamców na Hlavni Trzidzie!".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz