Jakiś czas
temu otrzymałem e-maila następującej treści: "Jestem uczennicą Społecznego
Liceum Ogólnokształcącego (...) i w ramach zadania na zajęcia teatralne,
chciałabym się do Państwa zwrócić z uprzejmą prośbą na odpowiedzenie na kilka
pytań dotyczących pracy w teatrze. Uzyskanie na nie odpowiedzi w wielkiej
mierze pomoże mi oraz moim koleżankom z zajęć teatralnych rozwijać się dalej w
tym kierunku. Oto krótka lista pytań:
- Jak
zabierają się Państwo do pracy? (proszę wybaczyć ten kolokwializm)
- Skąd
czerpią Państwo pomysły?
- Jak
organizują Państwo swoją Pracę?
- Jak dzielą
się Państwo zadaniami?"
Przyznam, że od czasu do czasu otrzymuję podobne maile: a to z prośbą o
opisanie czegoś tam, bo jest potrzebne na zajęcia; a to z prośbą o wypełnienie
ankiety. Zwykle pozostawiam je bez odpowiedzi dlatego, że odpowiedź wymagałaby
poświęcenia bardzo dużej ilości czasu, którego po prostu nie mam. Tym razem
jednak coś mnie w tym mailu zainteresowało: prostota pytań, na które nie ma oczywistych
i prostych odpowiedzi. Zdecydowałem zatem odpowiedzieć na te pytania w formie
artykułu - może przemyślenia biorące się z wieloletniej praktyki mogą kogoś
zainteresować.
1. Skąd
czerpiemy pomysły? Może zacznę od odpowiedzi na odwrotne pytanie: skąd nie brać
pomysłów? Z teatru. Nie należy starać się odnosić do czegoś, co już się w
teatrze widziało, gdyż grozi to popadnięciem w bagno trendów i mód.
"Uważaj, bracie - masz talent; popełnisz
ciężki grzech, jeśli go zmarnujesz. Ale brak ci cierpliwości. Coś cię
pociągnie, coś ci się spodoba — jużeś tym pochłonięty całkowicie, a o resztę
nie dbasz, machasz na wszystko ręką, nawet spojrzeć nie chcesz. Uważaj, żebyś
nie stał się modnym malarzem. Już teraz barwy zbyt zuchwale zaczynają krzyczeć
u ciebie. Rysunek masz mało dokładny, a czasami wręcz słaby, linia się
zaciera; gonisz za modnym światłem, za tym, co bije od razu w oczy. (...)
Strzeż się; już cię zaczyna świat pociągać (...)Wiem, że to nęci, można zacząć
malować modne obrazki, portreciki za pieniądze. Ale wtedy talent marnuje się,
a nie rozwija. Bądź cierpliwy. (...) Co twoje, to ci i tak nie ucieknie."
(Nikołaj Gogol, Portret, przełożył Jerzy Brzęczkowski). Tak w opowiadaniu
Gogola "Portret" nauczyciel przestrzegał ucznia, który zresztą zaprzedał
swoją duszę namalowanemu na obrazie diabłu. Przestroga ta odnosi się także i do
sztuki teatru.
Czy czerpać pomysły z własnego wnętrza? Tak, tylko
bez nadmiernej fizjologii i wywlekania psychicznych flaków. Naprawdę:
zwierzenia waginy, udręki prącia, wycie jelita grubego, piłowanie płciowości w
te i we wte, pisk pęcherza z prostatą oraz jaźnie opon mózgowych - są na
dłuższą metę nie do zniesienia. Witkacy nazywał coś takiego
"bebechowatością". A jeśli nie brać z bebechów - to z czego? Z
wyobraźni. Nie bać się pozornie głupich wyobrażeń i skojarzeń. Nie bać się wspomnień.
Czy czerpać pomysły z zewnątrz? Tak, byleby nie była to kłująca w
oczy doraźność. Warto usiąść w kawiarni, na balkonie, na ławce w parku,
gdziekolwiek i przez czas jakiś, najmniej pół godziny przyglądać się, a potem
łączyć spostrzeżenia w kawałki intrygi fabuł. Można przychodzić zresztą
cyklicznie w to samo miejsce i obserwować zmiany w rytmie tejże przestrzeni.
Czy czerpiemy pomysły z
literatury, muzyki, plastyki? Tak, ale przedtem jest to, o czym pisałem
powyżej: własna wyobraźnia i zaobserwowana rzeczywistość. Objaśnię to na
przykładzie: w Muzeum Sztuk Pięknych w Brukseli oglądałem obraz Petera Bruegela
"Walka karnawału z postem" (mniejsza czy jest to oryginał czy kopia).
Obraz ten zassał mnie do jego wnętrza: słyszałem dźwięki namalowane na obrazie,
postaci zaczęły się przesuwać, poczułem zapachy. Naraz to wszystko zniknęło:
spojrzałem na zegarek - spędziłem równą godzinę przed tym obrazem, jakby
wyniesiony poza ramy czasu, znalazłem się renesansowej Flandrii. To wrażenie
skojarzyło mi się z wierszami Józefa Baki, Andrzeja Morsztyna i XVII-wiecznym
intermedium sowiźrzalskim "Bigos upity odszedł od siebie" - i tak
powstał spektakl "Święto głupców czyli walka karnawału z postem".
2. Jak zabierają się Państwo do pracy? Tu niezbędne
wyjaśnienie. Teatr Mumerus jest teatrem autorskim Wiesława Hołdysa, to jest
niżej podpisanego i tylko on reżyseruje, a także decyduje o repertuarze. I cały
zespół to akceptuje. W związku z czym spoczywa na mnie dość duża
odpowiedzialność, a przede wszystkim wymaga to bardzo solidnego przygotowania
się do pracy nad każdym z nowych spektakli. A więc dowiedzieć się jak najwięcej o temacie przygotowywanego
projektu: książki, filmy, muzyka, obrazy, podróże. Jeśli robimy coś
tłumaczonego z obcego języka - staram się zapoznać z oryginałem, choćby
korzystając z pomocy kogoś, kto zna ten język (jeśli ja go nie znam), a nawet z
tłumacza google. Przy czym unikam
tekstów interpretujących, na tym etapie ważna jest informacja, bo ona daje
inspirację. Przygotowuję też scenariusz - w miarę dokładny, ale też nie będący
rodzajem matrycy przyszłego spektaklu, dający możliwości zmian (w trakcie
dalszej pracy zwykle rodzą się trzy wersje tego scenariusza). W końcu rozpoczynany pracę, przedstawiam
zespołowi w miarę dokładnie przemyślany pomysł i rozpoczynamy próby.
Te przygotowywanie służy także temu, aby na pewnym
etapie pracy, móc odpowiedzieć na pytanie, na które odpowiedzi się nie zna.
Takie niespodziewane pytanie zawsze się zjawia, a odpowiedź brzmi: nie wiem.
Nie wolno udawać wszechwiedzącego boga. A kiedy się jest dobrze przygotowanym
łatwiej (i przyjemniej) znaleźć odpowiedź na pytania, na które zrazu odpowiedzi
się nie zna.
Oczywiście od tej zasady są wyjątki. Spektakl
"Niewyczerpany transformista" budowaliśmy na bazie etiud, które
wspólnie z aktorami tworzyliśmy inspirowani lekturą prozy Bruno Schulza i
oglądaniem jego grafik. Spektakl "To nie są drzwi" powstawał z etiud
tworzonych na podstawie starych, studyjnych fotografii będących w posiadaniu
członków ekipy. Inna sprawa, że praca ta zajęła nam półtora roku (z przerwami)
- ale była fascynująca. Tak jak każda zresztą, tworzenie teatru powinno
sprawiać przyjemność i odbywać się na luzie. Jeśli kogoś to męczy albo boli -
to niech się za to nie zabiera, z korzyścią dla samego siebie i publiczności.
3. Na pytania dotyczące organizacji pracy i
dzielenia się zadaniami odpowiem łącznie. Jesteśmy teatrem, gdzie podstawą
organizacji pracy i - co za tym idzie - dzielenia się zadaniami jest relacja
pomiędzy reżyserem a aktorami i innymi współpracownikami. Jako reżyser nie
wchodzę na scenę, ani nie pokazuję aktorom, jak mają grać (bo jeszcze, nie daj
Boże, tak zagrają). Wszystko staram się wytłumaczyć i opisać słowami. Z kolei
aktorzy nie wtrącają się do reżyserii i
nie pokazują na przykład koledze co ma zagrać, ani jak ta scena ma wyglądać.
Jest to surowo zakazane - nie tylko zresztą w Mumerusie, na Broadwayu
nieproszone wtrącanie się do reżyserii kosztuje kilkaset dolarów. Na próbach
towarzyszy nam współpracownik, rodzaj asystenta reżysera, który - poza promocją
i informacją - zajmuje się opowiadaniem tego, co odbiera jako widz. Z kolei
kompozytor przychodzi na próby i mniej więcej w połowie prób przynosi kolejne
materiały dźwiękowe zmieniając je ciągle, aż do premiery i bywa, że i po
premierze, jako że spektakl w okresie eksploatacji ulega ciągłym modyfikacjom.
Nigdy nie przynosi gotowej muzyki na pierwszą próbę. Mamy też tzw. "złotą
rączkę", która potrafi wszystko wyrzeźbić, wystrugać, pomalować, wyciąć.
Kostiumy albo wykonujemy sami korzystając z pomocy plastyków z umiejętnościami
krawieckim, albo - co zdarzyło się w ostatnich latach dwukrotnie - zlecamy ich
projekt i wykonanie zawodowemu projektantowi kostiumów. Oczywiście wszystkie
elementy muszą być końcowo zaakceptowane przez reżysera i jego zdanie jest
decydujące.
Bardzo
ważna jest koncentracja. Podczas pracy nie wolno poruszać innych tematów niż
związane z tym, co się robi. Żadnych plotek, omawiania bieżącej sytuacji
polityczno - społecznej ani zbyt daleko idących dygresji. Podczas pracy na
scenie i widowni nie wolno też jeść ani używać telefonów komórkowych,
smartfonów, oglądać sobie Facebooka etc. Przerwy konieczne, ale krótkie, mniej
więcej co godzinę 5-10 minut. Lepiej pracować krócej i w skupieniu niż
rozwlekać robotę - z początku próby trwają maksymalnie 2 godziny, potem w
trakcie rozwoju pracy nad spektaklem ich trwanie zwiększa się do czterech
godzin - w skupieniu.
Teatr
(nie tylko traktowany jako profesja zapewniająca utrzymanie) jest jednym z
najbardziej ekologicznych oraz rozwijających wewnętrznie i społecznie
sposobów na życie. Wszystko zależy od podejścia.
Podczas
kilku prób do różnych spektakli towarzyszyła nam z aparatem fotograficznym
Katarzyna Gałek - jej zdjęcia zamieszczone są w niniejszym artykule, a więcej można znaleźć tutaj - kliknij:
Zrealizowano w ramach stypendium dla osób
zajmujących się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz opieką
nad zabytkami, którego fundatorem jest Gmina Miejska Kraków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz