GEORGES MÉLIÈS CZYLI O WYŻSZOŚCI IMAGINACJI NAD EMPIRIĄ
Co prawda 20 lipca 1969 roku niejaki Neil Armstrong jako
pierwszy człowiek postawił nogę na
skalistej powierzchni srebrnego globu, ale czy znaczy to, że marzenie o
zdobyciu Księżyca spełniło się? I czy naprawdę Podróż na Księżyc, która zaczęła
się w czasach starożytnego Rzymu, 1800
lat temu, w wyobraźni Lukiana z Samostaty, i kontynuowana była przez pisarzy,
astronomów, alchemików, astrologów, malarzy, aktorów i magów – zakończyła
się z
chwilą wylądowania statku Apollo 11?
Można przejrzeć tysiące stron opisów podróży na Księżyc
odbytych w imaginacji i porównać je z relacjami z podróży rzeczywistych. Te
pierwsze są znacznie ciekawsze i bardziej ekscytujące – tak jak ciekawsza jest
ilustracja przedstawiająca barona
Műnchhausena mknącego w kierunku Księżyca na czubku tureckiej fasoli od
fotografii zakutanych w szczelne kombinezony amerykańskich kosmonautów. W tym
wypadku wyobraźnia odniosła triumf nad empirią. Zresztą, być może to kwestia
gustu...
Piękne i cudowne są
początki kinematografu, ponad sto lat
temu, tuż po pokazach wynalazku braci Lumière w Salonie Indyjskim w Paryżu,
kiedy kino, jak małe dziecko, dziwiło się samemu sobie, szukając właściwych dla siebie form wyrazu. A
przede wszystkim nie gadało. A na początku kina stoi– Georges Méliès. Był on
iluzjonistą – a także pierwszym twórcą
filmowych fantazji, z których najbardziej znana jest Podróż na Księżyc - pierwszy
film science fiction z 1902 r. Podejrzewam Mélièsa o tajemne związki z duchami
alchemików, gdyż tak jak oni szukał kamienia filozoficznego zdolnego przemienić
materię papieru, tkaniny, drewna i celuloidu w złoto iluzji. Zresztą, co tu
dużo pisać, wystarczy zacytować tytuły filmów Melièsa: „Halucynacje barona
Műnchausena czyli Omnibus pomylonych”, „Dziesięć kobiet w jednym parasolu”,
„Straszny turecki kat”, „Znikająca dama”, „Czarny diabeł”, „Człowiek-mucha”,
„Wesołe mikroby” „Naprawiacz mózgów”, „Cztery kłopotliwe głowy”, „Czterysta
diabelskich dowcipów” czy też „Męczący sen”.
Georges Méliès zatytułował jeden ze swoich filmów „Podróż do
krainy niemożliwości”. Film, literatura, teatr jest właśnie taką podróżą –
podobnie jak podróż na Księżyc. Neil Armstrong
u celu swojej wyprawy znalazł kamienistą, nieprzyjazną ludziom
przestrzeń pozbawioną powietrza i wody, a Méliès – mieszkańców Księżyca,
Selenitów, bardzo zaciekawionych przybyszami z Ziemi.
Żeby wszystko było jasne: Georges Méliès, okradany z praw
autorskich do swoich filmów, oczywiście zbankrutował. Po czym prowadził kiosk z
zabawkami na jednym z paryskich dworców. Pod koniec życia został odkryty i
odnaleziony przez surrealistów, którzy zorganizowali mu galę w luksusowym
teatrze z udziałem crème de la crème paryskiej socjety. Nawet przygotowali dlań
Legię Honorową. Ale Méliès nie przyszedł i nie zasiadł w honorowej loży.
Uroczystość się rozpoczęła bez udziału jubilata, kiedy niespodziewanie, jak
diabeł z pudełka, pojawił się on na środku sceny. Ukłonił się, po czym - niczym
duch z jego filmów - po prostu zniknął
ze sceny. I tyle go na jubileuszu widzieli.
Zdjęcia pochodzą ze
spektaklu Teatru Mumerus "Podróż na księżyc" (2002 rok) inspirowanego
filmem Georgesa Meliesa pod tym samym tytułem z roku 1902. Scenariusz i
reżyseria: Wiesław Hołdys, Aktorzy: Katarzyna Gładyszek, Elwira Romańczuk /
Anna Anna Lena Lenczewska, Jacek Milczanowski, Marcin Popczyński, Robert Żurek.
Scenografia: Jan Polewka, Kostiumy:Dorota Morawetz, Muzyka: Maurycy J. Kin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz