Bardzo
lubię ten wiersz. Autorem jest Janusz Szpotański, nieco już zapomniany,
znany głównie jako satyryk (Gomułka nazwał go człowiekiem o mentalności
alfonsa nurzającym się w zgniliźnie rynsztoka i wsadził na parę lat do
więzienia). Podobno utrzymywał się z gry w szachy. Świetnie tłumaczył z
niemieckiego, a także napisał kilka zupełnie niesatyrycznych wierszy. Autora miałem zresztą okazję poznać osobiście. To była jesień1977, ręcznie namalowane afisze na UJ, bo Szpotański był wtedy
całkowicie nielegalny, zadymione mieszkanie na Floriańskiej (kilku
znudzonych tajniaków przed bramą), Szpotański prosto
z warszawskiego ekspresu ze śliwą pod okiem, bo wdał się z jakimś
ormowcem w dyskusję, czytał wiersze (najbardziej podobał mi się
"Towarzysz Szmaciak") popijając żytnią (wypił chyba prawie całe pół
litra i nic). Dzisiejsza młodzież nigdy nie zrozumie, co to prawdziwy
underground.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz