Obcięcie palców nożycami
krawieckimi, upieczenie na rożnie, pożarcie przez ryby - ludojady, zrzucenie z
urwiska, odgryzienie nogi przez psa, wyłupienie
oczu, połknięcie przez wilka, , spalenie żywcem, zagłodzenie na śmierć,
posiekanie przez wiatrak, utopienie w studni. Czy to wykaz tortur i sposobów
zadawania śmierci w nieodległym przecież średniowieczu lub baroku?
Ależ skądże: to wykaz konsekwencji nieposłuszeństwa jakie poniosą niegrzeczne dzieci, jeśli nie będą słuchać starszych. Pochodzi on z dziewiętnastowiecznej literatury dydaktyczno - wychowawczej kierowanej do najmłodszego czytelnika.
Ależ skądże: to wykaz konsekwencji nieposłuszeństwa jakie poniosą niegrzeczne dzieci, jeśli nie będą słuchać starszych. Pochodzi on z dziewiętnastowiecznej literatury dydaktyczno - wychowawczej kierowanej do najmłodszego czytelnika.
Różne są źródła tej pedagogiki
strachu. Jednym jest spisywana i przetwarzana przez romantycznych pisarzy opowieść
ludowa przekazywana ustnie. Jednym z takich pisarzy jest Czech, Karel Jaromír
Erben, prawie zupełnie nie znany w Polsce. Dlatego pozwoliłem sobie przełożyć
fragment jego opowieści o Jezinkach. Pierwszą część zaraz przeczytacie, a d
drugiej części tej opowieści (jeszcze nie przetłumaczonej) Jezinki zajmują się
kolekcjonowaniem wyłupionych wcześniej oczu.
W Czechach opowieść o Jezinkach
jest bardzo znana, tak jak powszechne jest powiedzenie "Nikt nie wie, jak
wygląda Jezinka". Co można także zrozumieć, że każda kobieta może być
Jezinką. Kto wie?
Karel Jaromír Erben
JEZINKI
Był sobie raz jeden jeleń, co
miał złote rogi i mieszkał w domku pod lasem razem z małym chłopczykiem,
którego nazwał Smoliczkiem. Każdego dnia chodził na pastwisko, a gdy opuszczał
dom, ostrzegał chłopczyka: "Gdyby ktoś przyszedł, nie otwieraj
nikomu". "Przecież ja nikogo nie wpuszczę!" - mówił Smoliczek.
Pewnego dnia poszedł jeleń na
pastwisko, a chłopczyk został w domu sam. "Puk! Puk! Puk!" - zastukał
ktoś do drzwi. "Kto tam?" - zapytał Smoliczek.
"Och, zimno, zimniutko"
- odezwały się z zewnątrz jakieś głosiki.
"Chłopczyku, Smoliczku,
Wpuść nas do domeczku
Tylko się ogrzejemy
I sobie pójdziemy"
"Nie wolno mi nikogo
wpuszczać do środka" - rzekł chłopczyk i nie otworzył drzwi.
"Dobrze zrobiłeś" -
pochwalił go za to jeleń. „Były to Jezinki, gdybyś im otworzył, to by cię
zabrały.”
Następnego dnia, jak tylko jeleń
wyszedł, znów ktoś zapukał do drzwi.
"Och, zimno, zimniutko"
- odezwały się z zewnątrz jakieś głosiki.
"Chłopczyku, Smoliczku,
Wpuść nas do domeczku
Tylko się ogrzejemy
I sobie pójdziemy,
Och zimno, zimniutko,
zimno!"
"Biedactwa! Jak się tam na polu
trzęsą z zimna!" - rzekł Smoliczek - "Może nie są aż takie złe?
Otworzę im trochę, aby się ogrzały, tylko troszeczkę, aby sobie dwa paluszki
wetknęły"
Chłopczyk otworzył drzwi, a
Jezinki wetknęły najpierw swoje paluszki, potem zaraz całe ręce - i już były wszystkie trzy w izbie. Miłego
Smoliczka z domku zabrały i do lasu z nim uciekły.
„Ojej, ojej!” – płakał chłopczyk
i wspominając jelenia, wołał:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Na szczęście, jeleń pasł się
niedaleko i jak tylko usłyszał Smoliczka: patataj, patataj, przez góry, przez
doliny – już był na miejscu. Jezinki, jak tylko zobaczyły złote rogi – uciekły.
„Czy nie mówiłem ci, abyś nikogo
nie wpuszczał?” – ostrzegał go jeleń – „Jak Jezinki porwą cię po raz drugi –
nie wołaj mnie na pomoc!”
Po pewnym czasie, gdy chłopczyk
był sam w domu, przyszły znowu Jezinki i zapukały do drzwi: "Chłopczyku,
Smoliczku, wpuść nas do domeczku”.
„O, przecież ja was znam! – rzekł
chłopczyk - Nie otworzę – chcecie mnie znowu zabrać”.
„Chłopczyku, Smoliczku, ty się
nic nie bój, nic ci nie zrobimy, ale zimno! zimno! chcielibyśmy się ogrzać, jak
się ogrzejemy, to sobie pójdziemy”.
I tak długo go prosily, prosily i
płakały, aż go uprosiły, chłopczyk im otworzył, a Jezinki hop! do izby,
Smoliczka porwały i do lasu zabrały.
„Ojej, ojej, czemu nie
posłuchałem rad Złotorogiego jelenia!” –
narzekał Smoliczek i znów zaczął wołać:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś,
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Wszak darmo wołał – jeleń go nie
usłyszał. A Jezinki zaniosły chłopczyka do domu, zamknęły go w chlewiku i
dobrze go karmiły, aby przytył – chciały go potem upiec. A kiedy już pomyślały,
że jest wystarczająco tłusty, przyszły do niego:
"Chłopczyku, Smoliczku,
Pokaż nam swą rączkę
I wystaw z chlewika
Tylko paluszek mały”
Chłopczyk wystawił z chlewika
mały palec - a Jezinki paluszek ucięły, aż krew pociekła.
„Już jest wystarczająco
wykarmiony!” – powiedziały, zabrały z klatki, wsadziły do brytfanny i niosły do
pieca. Smoliczek płakał i prosił – ale na darmo. I wspomniał złotorogiego
jelenia wołając:
„Przez góry, przez doliny,
Gdzie jesteś,
Złotorogi jeleniu ?
Porwały mnie Jezinki
I do lasu wiodą!”
Patataj, patataj, przez`góry, przez
doliny – jeleń już jest, zabrał Smoliczka na swe złote rogi i zaniósł do
chatki.
Potem już chłopczyk zawsze słuchał jelenia i nigdy nikomu nie
otwierał, a Jezinki już także więcej nie przyszły.
Zamieszczone zdjęcie Sylwii Domin pochodzi w inscenizacji opowiadania o Jezinkach będącej częścią spektaklu "Opowieści początku" zrealizowanego przez Teatr Mumerus we współpracy z VOS Herecka z Pragi oraz Teatrem Kontra z Nowej Wsi Spiskiej.
Kliknij Film o Jezinkach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz