Kupiliśmy w supermarkecie na promocji francuski ser. Coś
blady jest on. No to wystawimy go na upał, na balkon. Jak nie zacznie po kilku
godzinach pracować i wytwarzać bukietu zapachów serowych, to go wyrzucimy - bo
znaczy, że jest w nim za dużo chemii. A jak zacznie pracować i wytworzy bogaty
bukiet zapachów - też go wyrzucimy, bo my prości ludzie i do francuskiego
bogactwa zapachów nie zwyczajni.
wtorek, 30 czerwca 2015
środa, 24 czerwca 2015
BARRY LYNDON
"Barry Lyndon" Kubricka wg powieści Thackeraya: film z 1975 roku,
obejrzany dopiero po raz pierwszy jakieś pięć lat temu i od tej pory
oglądany uporczywie. Film zresztą nie miał oficjalnej polskiej
dystrybucji w czasie kiedy został nakręcony. Powstał z fascynacji
światłem na obrazach Hogartha, Gainsborough, Watteau i innych
XVIII-wiecznych mistrzów, opowiadany kostiumem, charakteryzacją,
perukami, wnętrzami, wielojęzycznością, muzyką Schuberta i Vivaldiego i
jeszcze innych jest opowieścią o XVIII-
wiecznej Europie, gdzie rzeczywistą władzę sprawuje panoptikum szulerów,
zawodowych zabijaków, wiecznych dłużników i wierzycieli, konfidentów i złodziei.
Analogie ze współczesną Europą nasuwają się same - ale to nic dziwnego:
film Kubricka i powieść Thackeraya (i patronujący im Jonathan Swift) jak
każde arcydzieło są ponadczasowe.Jednym z podstawowych doświadczeń jaką
bohaterowie filmu doznają jest chłosta i chodzi mi po głowie myśl, że
ponadczasowe łajdactwo możnych tego świata bierze się stąd, że kiedyś
zostali skrzywdzeni, zranieni i upokorzeni. A źródło władzy to karciany stolik opanowany przez oszustów. I tak to sobie wszystko płynie przez stulecia i coraz większy smutek. Aż w końcu koniec, odwalenie kity, walnięcie w kalendarz, łono Abrahama, park sztywnych.
Barry Lyndon - Gra - Franz Schubert
Barry Lyndon - Gra - Franz Schubert
Subskrybuj:
Posty (Atom)